Andrzej Kałamarz – kandydat na burmistrza Głogówka z prudnickiego Forum Samorządowego Plus – w trybie wyborczym domagał się od „Tygodnika Prudnickiego” przeprosin, sprostowania w „NTO” i 10 tysięcy złotych na „Caritas”. Sąd Okręgowy w Opolu przyznał rację „Tygodnikowi Prudnickiemu”, oddalając wniosek Kałamarza.W czwartek 2 grudnia Sąd Okręgowy w Opolu oddalił wniosek o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym Andrzeja Kałamarza – kandydata na burmistrza Głogówka. Kałamarzowi nie podobało się, że w 48. numerze „Tygodnika Prudnickiego” w jednym z artykułów napisaliśmy, że rezygnuje z debaty z kontrkandydatem Piotrem Dancewiczem, który wysłał do niego w tej sprawie pisemne zaproszenie.
Dancewicz: Bardzo proszę Pana
„Z szacunku do naszych Wyborców, w obawie, że nie doczekam się od Pana takiej propozycji, sam ją wysuwam. Proponuję zatem Panu debatę przed społeczeństwem naszej gminy w czwartek 02 grudnia br. o godzinie 19.00 w Sali widowiskowej Ośrodka Kultury w Głogówku. Nie stawiam żadnych warunków wstępnych (...) Bardzo proszę Pana o przyjęcie tej propozycji.” – pisał 24 listopada Piotr Dancewicz.
Kałamarz odpowiedział mu listownie dzień później, pouczając, że nie powinien wysyłać zaproszenia do urzędującego burmistrza tylko do kandydata, komentując to: „Niedopuszczalny jest proszę Pana Kandydata, włączanie Urzędu Miejskiego do kampanii wyborczej któregokolwiek z kandydatów na Burmistrza, nawet jeśli jest on aktualnym Burmistrzem”. Kałamarz stwierdził, że przytoczony wyżej fragment pisma Dancewicza (pierwsze zdanie) „jest w tym stanie faktycznym nie na miejscu i zawiera znamiona naruszenia moich dóbr osobistych. Stanowczo wzywam Pana do zaniechania takich zachowań, sprowadzających się do pośredniego insynuowania nieprawdziwych zarzutów pod moim adresem”.
W końcu autor pisma oświadczył, że w zaproponowanym dniu o zaproponowanej godzinie ma spotkanie z wyborcami w Zawadzie. „Wstęp jest wolny, każdy może przyjść na spotkanie i uczestniczyć w owej publicznej debacie” – pisał Kałamarz, który nic poza tym już swojemu adwersarzowi nie zaproponował.
Redakcja uznała to za oczywistą odmowę udziału w debacie przez Kałamarza i tak też napisaliśmy.
Byle szybko
Andrzej Kałamarz sporządził podpisany przez siebie wniosek do Sądu Okręgowego w Opolu zaledwie kilka godzin po ukazaniu się gazety. Tego samego dnia po południu otrzymałem telefon z sądu o rozprawie wyznaczonej na dzień następny na godzinę 12.00, jednak dopiero po godzinie 15.00 z treści faksu dowiedziałem się, o co chodzi i kto ma zastrzeżenia do gazety.
O ile dla osoby sprawującej urząd burmistrza znalezienie prawnika zapewne nie nastręcza problemu, o tyle zwykły obywatel musi dokonać cudów, aby wynająć prawnika (o ile go na niego stać), który podjąłby się reprezentowania klienta mając do przygotowania się nie tydzień, nie dobę, ale jedną noc.
Pełnomocnikiem redaktora naczelnego oraz wydawców został prudnicki prawnik mec. Jarosław Janusz, który – jak się później okazało – bardzo dobrze wywiązał się ze swojego zadania.
W swoim wniosku Kałamarz żądał zakazu rozpowszechniania kwestionowanych informacji, publikacji sprostowania (jego treść wprowadziłaby w błąd opinię publiczną!) i przeprosin od redaktora naczelnego „Tygodnika Prudnickiego” na pierwszej stronie „Nowej Trybuny Opolskiej” przed II turą wyborów oraz wpłaty 10 tys. zł na rzecz Caritasu.
Wszyscy chcą, tylko nic nie wychodzi
Podczas rozprawy, której przewodniczyła sędzia Izabela Bogusz, Andrzej Kałamarz dowodził, że nigdy nie odmówił debaty, a wręcz odwrotnie, jest do dyspozycji kontrkandydata. Oznaczałoby to, że rzeczywiście w „Tygodniku Prudnickim” ukazała się nieprawdziwa informacja. Tyle, że z korespondencji Kałamarz-Dancewicz jasno wynikało, że ten pierwszy nie ma ochoty na wspólną debatę. Sędzia Izabela Bogusz dopytywała powołanego na świadka Kałamarza, czy - skoro chce debaty – kontaktował się z Dancewiczem w tej sprawie. Kałamarz tłumaczył się, że dzwonił do niego, ale nikt nie odbierał.
Mecenas Janusz przekonywał sąd, że treść żądanego sprostowania „... kandydat na Burmistrza Głogówka Pan Andrzej Kałamarz nie odmówił udziału w debacie” wprowadziłaby w błąd opinię publiczną, która mogłaby sądzić, że Kałamarz rzeczywiście nie odmówił, a więc przyjął zaproszenie Dancewicza i tym samym debata prawdopodobnie się odbyła. Jeśli Czytelnik zastanawia się w tej chwili, o co właściwie chodziło kandydatowi Forum to ma jak najbardziej właściwą reakcję. Zdaniem mec. Jarosława Janusza kandydat Kałamarz liczył poprzez publikację przeprosin i sprostowania w „Nowej Trybunie Opolskiej” na bezpłatny materiał wyborczy jeszcze przed II turą.
Sędzia Izabela Bogusz – podobnie jak wydawca i redaktor naczelny „Tygodnika Prudnickiego” – uznała, że materiał dowodowy przedstawiony przez Andrzeja Kałamarza świadczył przeciwko jego wnioskowi! Chodziło o cytowane już pisma Dancewicza i Kałamarza, związane właśnie z debatą.
„Tygodnik” rządzi w Głogówku
Z satysfakcją przyjęliśmy długą wypowiedź podczas rozprawy sądowej pełnomocnika Andrzeja Kałamarza o wielkiej roli, jaką odgrywa „Tygodnik Prudnicki” w życiu mieszkańców gminy Głogówek. Wynikało z niej, że jesteśmy bardzo chętnie czytani, że nasi Czytelnicy cechują się ogromną aktywnością, już kilka godzin po ukazaniu się gazety dzwonią do burmistrza Głogówka („odebrał liczne telefony”), opowiadają mu co przeczytali, inni spotykają go na ulicy, komentują teksty, a to wszystko jeszcze w środę, gdy gazeta ledwo pojawia się punktach sprzedaży. Tak właśnie stało się – zdaniem burmistrza – w ubiegłą środę, gdy ukazała się notatka z zakwestionowanym przez niego faktem. Te nagabujące burmistrza, czy kandydata na burmistrza osoby (trudno rozróżnić w którym miejscu i czasie Andrzej Kałamarz był urzędującym burmistrzem, a kiedy kandydatem prudnickiego Forum Samorządowego Plus na burmistrza), pozostały dla sądu anonimowe. Mogliśmy się tylko dowiedzieć, że jacyś ludzie dzwonili i z jakimiś osobami rozmawiał.
W każdym bądź razie ośmiozdaniowa notatka na str. 13 o debacie, której nie było – zdaniem Andrzeja Kałamarza - walnie przyczyni się do zmiany wyniku wyborczego w II turze.
„Tchórz”
Pełnomocnik Andrzeja Kałamarza podczas przewodu sądowego wielokrotnie używał określenia „tchórz”, ponieważ efektem artykułu – jego zdaniem – były takie właśnie komentarze społeczne pod adresem jego klienta – Andrzeja Kałamarza. O desperacji wnioskodawców niech świadczy fakt, że jako materiał dowodowy dostarczyli do sądu wydruki z forum internetowego dotyczącego Głogówka z anonimowymi wypowiedziami.
Pełnomocnik gazety przedstawiając dwa ostatnie numery „Tygodnika Prudnickiego”, które ukazały się przed II turą wyborów, wykazał że w żadnym miejscu nie ma informacji krytycznych, czy negatywnych pod adresem Andrzeja Kałamarza, zarówno jako burmistrza, jak i kandydata. Co więcej informacje były nie tylko neutralne, ale wręcz pozytywne, jak chociażby komentarz do dobrego wyniku wyborczego w I turze.
Pełnomocnik Andrzeja Kałamarza zwrócił uwagę, że autor notatki, Janusz Wiszniewski był kandydatem na radnego powiatowego i popierał Piotra Dancewicza na stanowisko burmistrza Głogówka, tyle że – jak już wspomniano wyżej – nie pisał on w tych numerach żadnych tekstów związanych z kampanią wyborczą kandydatów. Brak debaty uznał za ogromną stratę, stąd informacja w gazecie i żal, że nie można było wysłuchać dyskusji obu kandydatów. Byłoby dziwne, gdyby wiedząc o korespondencji Dancewicza i Kałamarza, przemilczał ważny przecież dla wyborców temat.
Z dowodów wynika zupełnie odwrotnie
Po ogłoszeniu postanowienia sędzia Izabela Bogusz tak uzasadniła swoją decyzję: - Przedmiotem zarzutów w trybie protestu wyborczego może być domaganie się w sposób określony - wydanie orzeczenia, sprostowania, zakazu rozpowszechniania itd., nieprawdziwych informacji, które są zawarte w szeroko pojętych materiałach wyborczych.
Po pierwsze chciałam zwrócić uwagę, że ciężar wykazania, że zawarte informacje w materiałach wyborczych są nieprawdziwe obciąża wnioskodawcę. Po drugie chciałam wskazać również na to, że sąd związany jest granicami wniosku, zgodnie z artykułem 321 kpc. W złożonym w dniu wczorajszym wniosku wnioskodawca domagał się zakazu rozpowszechniania, sprostowania i przeproszenia za zamieszczone w artykule informacje, że odmówił pan udziału w debacie i rezygnuje ze spotkania z wyborcami.
Sąd przeprowadził dowody, w szczególności pisma skierowanego do pana, jako kandydata na burmistrza przez pana kontrkandydata i odpowiedzi, której pan udzielił. Treść tych pism jednoznacznie, zdaniem sądu, wskazuje na to, że pan odmówił udziału w debacie nie używając słów „odmawiam”, „rezygnuję”, „nie chcę”. Takiego słownictwa pan nie użył, jednak treść pana pisma i potem brak dalszych działań z pana strony oraz pana komitetu wyborczego jest dla sądu jednoznaczne, że pan odmówił udziału w tej debacie. Gdyby tak nie było, i inna była pana treść, byłaby to propozycja czy podjęcia rozmów, czy innego terminu, różne można byłoby tu sobie pisać scenariusze, niemniej jednak takiej informacji nie ma. Jest to pismo odmawiające udziału – tak jak już powiedziałam - bez użycia tego słowa. Nie trzeba użyć słowa „odmawiam”, „rezygnuję”, a żeby przez działania faktyczne do odmowy takiej doszło. Fakt opisany w artykule, też wskazuje na to, że w artykule nie ma słowa „odmówił debaty” tylko jest użyte określenie „zrezygnował” i potem dalej, że „uważa, że debata nie jest potrzebna”. Chciałam tu zaznaczyć, że tego zapisu, w takiej formie pan nie zakwestionował. We wniosku jest mowa o tym, że rezygnuje ze spotkania z wyborcami, z tego artykułu nie wynika, ażeby pan w ogóle rezygnował ze spotkania z wyborcami, tylko zrezygnował pan z debaty z udziałem wyborców. Trudno sobie wyobrazić debatę, czy to w telewizji czy innej, bez obecności wyborców. Reasumując uznałam, że pan nie wykazał, że fakty tutaj opisanie nie są prawdziwe, ponieważ z dowodów wynika zupełnie odwrotnie.
Sąd postanowił oddalić wniosek i zasądzić od Andrzeja Kałamarza na rzecz Andrzeja Derenia i Grzegorza Weigta – uczestników postępowania (wydawcy) - kwotę 360 zł tytułem zwrotów kosztów zastępstwa procesowego.
Jeszcze przed ciszą wyborczą
Ze względu na wagę tej informacji, to że kandydat Kałamarz uważał, że sprostowanie należy opublikować natychmiast, jeszcze przed II turą wyborów, zdecydowaliśmy się na przekazanie informacji o sprawie sądowej następnego dnia po jej zakończeniu, gdy postanowienie sądu stało się prawomocne, a przed ciszą wyborczą - w Internecie na naszej stronie. Wyborcy mieli prawo wiedzieć, w jaki sposób kandydat na burmistrza Głogówka – Andrzej Kałamarz prowadzi swoją kampanię wyborczą. O wynikach rozprawy poinformowały również w piątek: Prudnicka.pl, Raclawice.net oraz „Nowa Trybuna Opolska”.
P.S. Pomysł wpłaty 10.000 zł na rzecz „Caritasu” nie jest przejawem jakieś szczególnej pamięci kandydata o działalności instytucji charytatywnych. Art. 72 Ordynacji wyborczej do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw uniemożliwia wypłatę kwot dla uczestników postępowania jako formę zadośćuczynienia, a jedynie wpłatę na rzecz instytucji charytatywnych, przy czym kwota 10 tys. zł jest maksymalna, raczej skierowana do ogólnopolskich środków masowego przekazu niż redakcji, czy wydawców gazet lokalnych. Z finansowego punktu widzenia to „najwyższy wymiar kary” w sprawach wyborczych.
Dancewicz: Bardzo proszę Pana
„Z szacunku do naszych Wyborców, w obawie, że nie doczekam się od Pana takiej propozycji, sam ją wysuwam. Proponuję zatem Panu debatę przed społeczeństwem naszej gminy w czwartek 02 grudnia br. o godzinie 19.00 w Sali widowiskowej Ośrodka Kultury w Głogówku. Nie stawiam żadnych warunków wstępnych (...) Bardzo proszę Pana o przyjęcie tej propozycji.” – pisał 24 listopada Piotr Dancewicz.
Kałamarz odpowiedział mu listownie dzień później, pouczając, że nie powinien wysyłać zaproszenia do urzędującego burmistrza tylko do kandydata, komentując to: „Niedopuszczalny jest proszę Pana Kandydata, włączanie Urzędu Miejskiego do kampanii wyborczej któregokolwiek z kandydatów na Burmistrza, nawet jeśli jest on aktualnym Burmistrzem”. Kałamarz stwierdził, że przytoczony wyżej fragment pisma Dancewicza (pierwsze zdanie) „jest w tym stanie faktycznym nie na miejscu i zawiera znamiona naruszenia moich dóbr osobistych. Stanowczo wzywam Pana do zaniechania takich zachowań, sprowadzających się do pośredniego insynuowania nieprawdziwych zarzutów pod moim adresem”.
W końcu autor pisma oświadczył, że w zaproponowanym dniu o zaproponowanej godzinie ma spotkanie z wyborcami w Zawadzie. „Wstęp jest wolny, każdy może przyjść na spotkanie i uczestniczyć w owej publicznej debacie” – pisał Kałamarz, który nic poza tym już swojemu adwersarzowi nie zaproponował.
Redakcja uznała to za oczywistą odmowę udziału w debacie przez Kałamarza i tak też napisaliśmy.
Byle szybko
Andrzej Kałamarz sporządził podpisany przez siebie wniosek do Sądu Okręgowego w Opolu zaledwie kilka godzin po ukazaniu się gazety. Tego samego dnia po południu otrzymałem telefon z sądu o rozprawie wyznaczonej na dzień następny na godzinę 12.00, jednak dopiero po godzinie 15.00 z treści faksu dowiedziałem się, o co chodzi i kto ma zastrzeżenia do gazety.
O ile dla osoby sprawującej urząd burmistrza znalezienie prawnika zapewne nie nastręcza problemu, o tyle zwykły obywatel musi dokonać cudów, aby wynająć prawnika (o ile go na niego stać), który podjąłby się reprezentowania klienta mając do przygotowania się nie tydzień, nie dobę, ale jedną noc.
Pełnomocnikiem redaktora naczelnego oraz wydawców został prudnicki prawnik mec. Jarosław Janusz, który – jak się później okazało – bardzo dobrze wywiązał się ze swojego zadania.
W swoim wniosku Kałamarz żądał zakazu rozpowszechniania kwestionowanych informacji, publikacji sprostowania (jego treść wprowadziłaby w błąd opinię publiczną!) i przeprosin od redaktora naczelnego „Tygodnika Prudnickiego” na pierwszej stronie „Nowej Trybuny Opolskiej” przed II turą wyborów oraz wpłaty 10 tys. zł na rzecz Caritasu.
Wszyscy chcą, tylko nic nie wychodzi
Podczas rozprawy, której przewodniczyła sędzia Izabela Bogusz, Andrzej Kałamarz dowodził, że nigdy nie odmówił debaty, a wręcz odwrotnie, jest do dyspozycji kontrkandydata. Oznaczałoby to, że rzeczywiście w „Tygodniku Prudnickim” ukazała się nieprawdziwa informacja. Tyle, że z korespondencji Kałamarz-Dancewicz jasno wynikało, że ten pierwszy nie ma ochoty na wspólną debatę. Sędzia Izabela Bogusz dopytywała powołanego na świadka Kałamarza, czy - skoro chce debaty – kontaktował się z Dancewiczem w tej sprawie. Kałamarz tłumaczył się, że dzwonił do niego, ale nikt nie odbierał.
Mecenas Janusz przekonywał sąd, że treść żądanego sprostowania „... kandydat na Burmistrza Głogówka Pan Andrzej Kałamarz nie odmówił udziału w debacie” wprowadziłaby w błąd opinię publiczną, która mogłaby sądzić, że Kałamarz rzeczywiście nie odmówił, a więc przyjął zaproszenie Dancewicza i tym samym debata prawdopodobnie się odbyła. Jeśli Czytelnik zastanawia się w tej chwili, o co właściwie chodziło kandydatowi Forum to ma jak najbardziej właściwą reakcję. Zdaniem mec. Jarosława Janusza kandydat Kałamarz liczył poprzez publikację przeprosin i sprostowania w „Nowej Trybunie Opolskiej” na bezpłatny materiał wyborczy jeszcze przed II turą.
Sędzia Izabela Bogusz – podobnie jak wydawca i redaktor naczelny „Tygodnika Prudnickiego” – uznała, że materiał dowodowy przedstawiony przez Andrzeja Kałamarza świadczył przeciwko jego wnioskowi! Chodziło o cytowane już pisma Dancewicza i Kałamarza, związane właśnie z debatą.
„Tygodnik” rządzi w Głogówku
Z satysfakcją przyjęliśmy długą wypowiedź podczas rozprawy sądowej pełnomocnika Andrzeja Kałamarza o wielkiej roli, jaką odgrywa „Tygodnik Prudnicki” w życiu mieszkańców gminy Głogówek. Wynikało z niej, że jesteśmy bardzo chętnie czytani, że nasi Czytelnicy cechują się ogromną aktywnością, już kilka godzin po ukazaniu się gazety dzwonią do burmistrza Głogówka („odebrał liczne telefony”), opowiadają mu co przeczytali, inni spotykają go na ulicy, komentują teksty, a to wszystko jeszcze w środę, gdy gazeta ledwo pojawia się punktach sprzedaży. Tak właśnie stało się – zdaniem burmistrza – w ubiegłą środę, gdy ukazała się notatka z zakwestionowanym przez niego faktem. Te nagabujące burmistrza, czy kandydata na burmistrza osoby (trudno rozróżnić w którym miejscu i czasie Andrzej Kałamarz był urzędującym burmistrzem, a kiedy kandydatem prudnickiego Forum Samorządowego Plus na burmistrza), pozostały dla sądu anonimowe. Mogliśmy się tylko dowiedzieć, że jacyś ludzie dzwonili i z jakimiś osobami rozmawiał.
W każdym bądź razie ośmiozdaniowa notatka na str. 13 o debacie, której nie było – zdaniem Andrzeja Kałamarza - walnie przyczyni się do zmiany wyniku wyborczego w II turze.
„Tchórz”
Pełnomocnik Andrzeja Kałamarza podczas przewodu sądowego wielokrotnie używał określenia „tchórz”, ponieważ efektem artykułu – jego zdaniem – były takie właśnie komentarze społeczne pod adresem jego klienta – Andrzeja Kałamarza. O desperacji wnioskodawców niech świadczy fakt, że jako materiał dowodowy dostarczyli do sądu wydruki z forum internetowego dotyczącego Głogówka z anonimowymi wypowiedziami.
Pełnomocnik gazety przedstawiając dwa ostatnie numery „Tygodnika Prudnickiego”, które ukazały się przed II turą wyborów, wykazał że w żadnym miejscu nie ma informacji krytycznych, czy negatywnych pod adresem Andrzeja Kałamarza, zarówno jako burmistrza, jak i kandydata. Co więcej informacje były nie tylko neutralne, ale wręcz pozytywne, jak chociażby komentarz do dobrego wyniku wyborczego w I turze.
Pełnomocnik Andrzeja Kałamarza zwrócił uwagę, że autor notatki, Janusz Wiszniewski był kandydatem na radnego powiatowego i popierał Piotra Dancewicza na stanowisko burmistrza Głogówka, tyle że – jak już wspomniano wyżej – nie pisał on w tych numerach żadnych tekstów związanych z kampanią wyborczą kandydatów. Brak debaty uznał za ogromną stratę, stąd informacja w gazecie i żal, że nie można było wysłuchać dyskusji obu kandydatów. Byłoby dziwne, gdyby wiedząc o korespondencji Dancewicza i Kałamarza, przemilczał ważny przecież dla wyborców temat.
Z dowodów wynika zupełnie odwrotnie
Po ogłoszeniu postanowienia sędzia Izabela Bogusz tak uzasadniła swoją decyzję: - Przedmiotem zarzutów w trybie protestu wyborczego może być domaganie się w sposób określony - wydanie orzeczenia, sprostowania, zakazu rozpowszechniania itd., nieprawdziwych informacji, które są zawarte w szeroko pojętych materiałach wyborczych.
Po pierwsze chciałam zwrócić uwagę, że ciężar wykazania, że zawarte informacje w materiałach wyborczych są nieprawdziwe obciąża wnioskodawcę. Po drugie chciałam wskazać również na to, że sąd związany jest granicami wniosku, zgodnie z artykułem 321 kpc. W złożonym w dniu wczorajszym wniosku wnioskodawca domagał się zakazu rozpowszechniania, sprostowania i przeproszenia za zamieszczone w artykule informacje, że odmówił pan udziału w debacie i rezygnuje ze spotkania z wyborcami.
Sąd przeprowadził dowody, w szczególności pisma skierowanego do pana, jako kandydata na burmistrza przez pana kontrkandydata i odpowiedzi, której pan udzielił. Treść tych pism jednoznacznie, zdaniem sądu, wskazuje na to, że pan odmówił udziału w debacie nie używając słów „odmawiam”, „rezygnuję”, „nie chcę”. Takiego słownictwa pan nie użył, jednak treść pana pisma i potem brak dalszych działań z pana strony oraz pana komitetu wyborczego jest dla sądu jednoznaczne, że pan odmówił udziału w tej debacie. Gdyby tak nie było, i inna była pana treść, byłaby to propozycja czy podjęcia rozmów, czy innego terminu, różne można byłoby tu sobie pisać scenariusze, niemniej jednak takiej informacji nie ma. Jest to pismo odmawiające udziału – tak jak już powiedziałam - bez użycia tego słowa. Nie trzeba użyć słowa „odmawiam”, „rezygnuję”, a żeby przez działania faktyczne do odmowy takiej doszło. Fakt opisany w artykule, też wskazuje na to, że w artykule nie ma słowa „odmówił debaty” tylko jest użyte określenie „zrezygnował” i potem dalej, że „uważa, że debata nie jest potrzebna”. Chciałam tu zaznaczyć, że tego zapisu, w takiej formie pan nie zakwestionował. We wniosku jest mowa o tym, że rezygnuje ze spotkania z wyborcami, z tego artykułu nie wynika, ażeby pan w ogóle rezygnował ze spotkania z wyborcami, tylko zrezygnował pan z debaty z udziałem wyborców. Trudno sobie wyobrazić debatę, czy to w telewizji czy innej, bez obecności wyborców. Reasumując uznałam, że pan nie wykazał, że fakty tutaj opisanie nie są prawdziwe, ponieważ z dowodów wynika zupełnie odwrotnie.
Sąd postanowił oddalić wniosek i zasądzić od Andrzeja Kałamarza na rzecz Andrzeja Derenia i Grzegorza Weigta – uczestników postępowania (wydawcy) - kwotę 360 zł tytułem zwrotów kosztów zastępstwa procesowego.
Jeszcze przed ciszą wyborczą
Ze względu na wagę tej informacji, to że kandydat Kałamarz uważał, że sprostowanie należy opublikować natychmiast, jeszcze przed II turą wyborów, zdecydowaliśmy się na przekazanie informacji o sprawie sądowej następnego dnia po jej zakończeniu, gdy postanowienie sądu stało się prawomocne, a przed ciszą wyborczą - w Internecie na naszej stronie. Wyborcy mieli prawo wiedzieć, w jaki sposób kandydat na burmistrza Głogówka – Andrzej Kałamarz prowadzi swoją kampanię wyborczą. O wynikach rozprawy poinformowały również w piątek: Prudnicka.pl, Raclawice.net oraz „Nowa Trybuna Opolska”.
P.S. Pomysł wpłaty 10.000 zł na rzecz „Caritasu” nie jest przejawem jakieś szczególnej pamięci kandydata o działalności instytucji charytatywnych. Art. 72 Ordynacji wyborczej do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw uniemożliwia wypłatę kwot dla uczestników postępowania jako formę zadośćuczynienia, a jedynie wpłatę na rzecz instytucji charytatywnych, przy czym kwota 10 tys. zł jest maksymalna, raczej skierowana do ogólnopolskich środków masowego przekazu niż redakcji, czy wydawców gazet lokalnych. Z finansowego punktu widzenia to „najwyższy wymiar kary” w sprawach wyborczych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz