niedziela, 10 kwietnia 2011

Człowiek uzdolnień wszelakich!

         Ostatnio przeczytałem plakat głogóweckiego domu kultury o premierze spektaklu wystawianego przez dzieci uczestniczące w zajęciach Waldemara Lankaufa. Teatrzyki przez niego prowadzone (w Głogówku, Głubczycach i Kędzierzynie – Koźlu) odniosły już wiele sukcesów, więc i ten będzie, z pewnością, udany. Zastanawia tylko jeden szczegół uwypuklony na plakacie.
         Asystentem reżysera jest p. Małgorzata Wójcicka – Rosińska! Pomijam już taki szczegół, że jednym z występujących dzieci jest Julianna Rosińska i jak przypuszczam, to tylko zbieg okoliczności!
         Dla przypomnienia warto dodać, że p. Małgorzata Wójcicka – Rosińska, tylko w ostatnim czasie, pełniła różne funkcje. Była już rzecznikiem prasowym (Urzędu Miejskiego w Głogówku lub Burmistrza Głogówka – niestety nie znalazłem informacji, komu „rzecznikuje”), którym jest do tej pory, była redaktorem naczelnym Życia Głogówka (do tej pory), dyrektorem Muzeum Regionalnego w Głogówku (ale zrezygnowała po trzech miesiącach), właścicielem gabinetu kosmetycznego, ale, jak mi się zdaje, ostatnia funkcja, czyli asystent reżysera teatralnego, bardzo p. Małgorzacie odpowiada. Mam tylko uwagę do p. Waldemara Lankaufa – Waldku! uważaj!

Będzie nowy ołtarz

         Na stronie internetowej Głogóweckiej parafii pw. Św. Bartłomieja Apostoła ukazała się notatka o budowie nowego ołtarza.
         Ołtarz powstaje w pracowni rzeźbiarza Roberta Suchuńskiego i jest odwzorowaniem nastawy ołtarzowej w głębi prezbiterium. Mensa ołtarzowa będzie z marmuru, a na plafonie rzeźba przedstawiać będzie ofiarę Melchizedeka. W pozwoleniu Kurii Biskupiej w Opolu napisano: „projekt ten wzorowany na ołtarzu głównym współtworzy całość stylową z tak pięknie odnowionym prezbiterium”.
Melchizedek to postać biblijna pojawiająca się w Księdze Rodzaju. Przedstawiony jako kapłan El - Eljona („Boga Najwyższego”) i król Szalemu (prawdopodobnie obecnej Jerozolimy). Wyniósł chleb i wino na powitanie Abrama przybywającego po wygranej bitwie
         Obecny ołtarz, z lat siedemdziesiątych, niezbyt pasuje do barokowego wystroju naszego kościoła i po zamontowaniu nowego ołtarza przekazany zostanie do kościoła na opolskich Chabrach. Uroczystej konsekracji ołtarza dokona w Wielki Czwartek biskup opolski Andrzej Czaja.
TP 30 marca 2011

Uwaga na Kościuszki!

         Wiosna odsłoniła nie tylko dziurawe drogi, psie odchody na trawnikach, ale również wyrwy w chodnikach.
         Na chodniku przy ul. Kościuszki w Głogówku „straszy” kilka zapadnięć. Jedne z największych znajdują się vis a vis punktu Lotto.
         Wiosna w pełni, warto więc zabrać się za naprawę uszkodzonych chodników i dróg, żeby nie wspomnieć o trawnikach.

TP 30 marca 2011r

piątek, 8 kwietnia 2011

Może tym razem?

         Na stronie internetowej Urzędu Miejskiego pojawił się, z datą 28 marca 2011r, dokument informujący o wyborze w przetargu nieograniczonym najkorzystniejszej oferty na zakup samochodu strażackiego dla OSP w Racławicach Śląskich.
         Przetarg wygrała firma z Myślenic i jak czytamy w informacji, „wykonawca zaproponował cenę mieszczącą się w kwocie, jaka Zamawiający przeznaczył na wykonanie zadania”.
         Przypomnijmy, że ta sama firma została już raz wybrana, by sprzedać w/w samochód. Poprzednio oferta wynosiła 59 tys. złotych, lecz było to powyżej dopuszczalnej kwoty 14 tys. euro – postępowanie unieważniono. Tym razem kwoty nie podano, ale miejmy nadzieję, że przetargu się nie unieważni i strażacy z Racławic śląskich będą mogli cieszyć się nowym sprzętem.
TP 6 kwietnia 2011

Prorok, czy cóś?

         Ktoś pracujący w głogóweckim Urzędzie Miejskim powinien grać w totolotka! Przewidzieć, to znaczy wygrać!
         Na liście zakwalifikowanych wniosków wraz z głogówecką ul. Podgórną znalazło się jeszcze 48 innych dróg w województwie opolskim. Wszystkie pozostałe wnioski aplikowały o 50% dopłaty, a my jedyni o 30%! Wydawałoby się, że to jakaś pomyłka, że nie chcemy pieniędzy, ale to po prostu proroctwo!
         Do końca roku remontu nie skończono z powodu zimowej aury i musiano podpisać aneks. W tym aneksie czytamy, że nasza gmina otrzymała dotację w wysokości …. 30%, czyli tyle o ile aplikowała! Różnica wyniosła 25 tys. zł, ale to szczegół.
         Ktoś piszący aplikację naprawdę musiał wziąć pod uwagę kilka czynników: termin nadejścia zimy (nie co roku zima przychodzi w grudniu!), kwotę wykonanych do końca roku robót (prawie dokładnie taka, o jaką aplikowaliśmy!), zgoda Urzędu Wojewódzkiego na podpisanie aneksu itd. Wszystkie te warunki zostały spełnione i udało się!
Człowieku graj w LOTTO!

czwartek, 7 kwietnia 2011

Remonty czas zacząć!

         Wiosna już się rozpoczęła, w całej „okazałości” widać szkody wyrządzone w jezdniach podczas zimy. Czas więc zabrać się za naprawę dziurawych ulic.
         Jedne z większych dziur, jakie można zobaczyć na głogóweckich ulicach znajdują się na ul. Krótkiej. Wprawdzie, zgodnie z nazwą, nie jest ona zbyt długa, ale jednak bardzo ruchliwa. Kierowcy jeżdżący tą uliczką „ciepło” wspominają nie tylko zimę, ale i zarządcę jezdni.

TP 23 marca 2001r

Strażackie podsumowanie roku

         Zebrania sprawozdawczo – wyborcze jednostek OSP podsumowują ubiegły rok, są okazją do pokazania potrzeb i bolączek trapiących strażaków, a także dokonania zmian we władzach jednostki.
         Prowadzący zebranie Prezes OSP Głogówek Andrzej Pałka przedstawił zebranym działalność głogóweckiej jednostki w 2010 roku i zaproponował plan pracy na rok bieżący. Ustalono m. in., że tegoroczne obchody Dnia Strażaka odbędą się w sobotę 7 maja na placu rekreacyjnym obok głogóweckiego Domu Kultury. Zaplanowano udział w zabezpieczaniu imprez organizowanych przez władze miejskie i kościelne (Dni Miasta, procesje, 2 lipca uroczystości związane z koronacją Matki Bożej Loretańskiej, strażacki turniej piłkarski itp.). Podczas zebrania przegłosowano skreślenie z listy członków trzech strażaków (Mariusza Konarskiego, Jana Adamskiego – na własną prośbę oraz Rafała Dudka – za brak aktywności).
         W roku 2010 głogóweccy strażacy uczestniczyli w 99 wyjazdach (było to m. in. 9 pożarów, 16 wypadków drogowych, 18 interwencji związanych z powalonymi przez wichury drzewami). Prezes A. Pałka podziękował wszystkim strażakom za zaangażowanie i udział w akcjach (najczęściej w akcjach udział brali: Paweł Makówka – 60 razy, Erwin Globisz, Artur Przyklęk – 55, Olaf Hupas, Michał Jednoróg – 50).
Na tegorocznym zebraniu głogóweckiej jednostki OSP wielki zmian we władzach nie było. Ponownie Prezesem został dh Andrzej Pałka, Naczelnikiem dh Michał Szczygieł, Sekretarzem dh. Olaf Hupas, Skarbnikiem dh Artur Przyklenk, Kronikarzem dh Katarzyna Makówka, członkiem Zarządu dh Michał Jednoróg, a Gospodarzem dh Paweł Pałka. Wybrano również Komisję Rewizyjną (dh dh Mieczysław Klimko, Jerzy Machura i Erwin Globisz) oraz delegatów na Zjazd Gminny OSP. Zostali nimi: Andrzej Pałka i Paweł Makówka.
         Dyskusje na strażackie tematy trwały długo po zakończeniu części oficjalnej.  Życzymy strażakom, by ich praca polegała tylko na szkoleniach i ćwiczeniach, aby pożarów było jak najmniej.
TP 23 marca 2011r

Sprawdźmy w słowniku

         Po raz kolejny pokazujemy jak pisać nie należy!
         Na witrynie jednego z głogóweckich sklepów umieszczono ogłoszenie o naborze uczennicy na stanowisku (prawdopodobnie) sprzedawca. Całe szczęście, że w tej placówce nastolatka uczyć się będzie fachu, a nie ortografii!

TP 23 marca 2011r

Pracuje za darmo?

         W internecie jest (w zasadzie) wszystko. Trzeba tylko zadać odpowiednie pytanie wyszukiwarce internetowej, a następienie odpowiednim władzom. Przeglądając stronę http://finanse-publiczne.pl/artykul.php?view=388 można przeczytać ciekawą stronę dotyczącą zarobków wójta (burmistrza, prezydenta).
         Warto zacytować pierwszy akapit: „Niedługo po wyborach w urzędach jednostek samorządu terytorialnego ruszą prace związane z rozpoczęciem nowej kadencji władz samorządowych. Rozpoczęcie urzędowania przez nowo wybranego wójta (burmistrza, prezydenta miasta), nawet jeśli ponownie została wybrana ta sama osoba, rodzi konieczność uregulowania pewnych formalności w zakresie spraw pracowniczych.”. A czytając dalej rodzi się coraz więcej pytań.
            Radca prawny Radosław Skwarło napisał, że: „Rozwiązanie stosunku pracy z wyboru następuje także wówczas, gdy wójtem została ponownie wybrana ta sama osoba. Jeden stosunek pracy z wyboru się rozwiązuje, a nawiązuje kolejny. Istnieje bezwzględny obowiązek wystawienia świadectwa pracy za poprzednią kadencję.”, i dalej: „Nawiązanie stosunku pracy z wyboru następuje z chwilą złożenia ślubowania. Jak wyżej wspomniano, pracodawcą dla wójta jest urząd gminy, a czynności z zakresu prawa pracy związane z nawiązaniem i rozwiązaniem stosunku pracy, wykonuje przewodniczący rady gminy (art. 8 ust. 2 ustawy o pracownikach samorządowych).”. Dalej możemy przeczytać również, że „Rada ustala wysokość składników wynagrodzenia wójta w formie uchwały. Uchwałę należy podjąć niezwłocznie po objęciu obowiązków przez wójta.”.
         Tyle cytatów, a teraz pora na wnioski.
         We wszystkich gminach powiatu prudnickiego podjęto uchwały o zarobkach burmistrza (wójta), Tylko nie w Głogówku!. W Prudniku uchwałę Nr II/16/2010 podjęto w dniu 21 grudnia ub. roku, w Białej – uchwałę Nr II/19/2010 podjęto 14 grudnia ub. roku, a w Lubrzy uchwałę Nr II/6/2010 w dniu 13 grudnia ub. roku.
         Czy, w związku z tym, że Rada Miejska w Głogówku, nie pojęła uchwały o zarobkach Burmistrza Głogówka, oznacza, że Burmistrz pracuje za darmo? Co, mając na względzie sytuację finansową całego Państwa, byłoby chwalebne. Czy też Burmistrz Głogówka otrzymuje wynagrodzenie niezgodnie z prawem, bo bez uchwały Rady Miejskiej?
         Moim zdaniem tertium non datur, czyli innego wyjścia nie ma! Ale może się mylę i radca prawny Urzędu Miejskiego w Głogówku znalazł inne wyjście z tej sytuacji?
Tygodnik Prudnicki 23 marca 2011

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Zbieg okoliczności?

         W dnie 24 czerwca 2009 roku Gmina Głogówek i Parafia Rzymskokatolicka pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Głogówku dokonały, aktem notarialnym, zamiany budynków. Różnicę w wartości zamienianych budynków Parafia musiała dopłacić.
         Gmina Głogówek przekazała Parafii budynek d. ośrodka zdrowia mieszczący się przy Alei Lipowej w Głogówku wyceniony na kwotę 215 200 złotych, a Parafia w zamian przekazała budynek mieszkalny przy ul. Piastowskiej 26 w Głogówku wyceniony na kwotę 114 253 złotych. Różnicę w kwocie wynosząca 100 847 złotych Parafia dopłaciła.
         Głogóweccy radni sprawą interesowali się już wcześniej. Np. na sesji w dniu 30 grudnia 2008r. Przewodnicząca Rady Miejskiej Krystyna Mulka zapytała, „na co ma być zamieniony budynek na przeciw kościoła Św. Mikołaja, który jest własnością kościoła i jakiej budowli drugiej zamiana dotyczy.”.  W odpowiedzi p. wiceburmistrz Barbara Wróbel „poinformowała, że do tej pory budynek byłego ośrodka zdrowia na ul. Konopnickiej jest własnością gminy. W miesiącu wrześniu gmina Głogówek użyczyła nieruchomość dla Caritasu Diecezji Opolskiej w celu wykonania dokumentacji technicznej- zmiany sposobu użytkowania z przeznaczeniem na działalność Caritasu.”, a burmistrz Andrzej Kałamarz powiedział, że „budynek na ul. Piastowskiej 26, należy do Parafii Rzymsko - Katolickiej pod wezwaniem Św. Bartłomieja w Głogówku oraz, że od wielu lat w Zarządzie Budynków Komunalnych (ZMK Głogówek), dodał, iż wszystkie dochody z czynszu pobiera ZMK. Burmistrz Głogówka Andrzej Kałamarz poinformował, że na spotkaniu które odbyło się w Urzędzie Miejskim pomiędzy Dyrektorem ZMK i Ks. Proboszczem ustalono, że należałoby dokonać zamiany budynku Parafii na budynek po byłym ośrodku zdrowia na kompleksie szpitalnym. Powiedział, że po aktualnych wycenach w budynku byłego ośrodka zdrowia byłaby prowadzona działalność Caritasu, przeniesiona z ul. Batorego, dodał również, że może tam być prowadzona tylko działalność medyczna lub pokrewna.” (cytaty za protokołem sesji RM - jw).
         Na sesji RM w dniu 25 maja 2009 roku radni przegłosowali (jednogłośnie) uchwałę o przyznaniu dotacji na ochronę zabytków w wysokości 100 947 złotych. Już 3 czerwca 2009r na stronie internetowej Urzędu Miejskiego ukazało się „Ogłoszenie” o „naborze wniosków o udzielenie dotacji na sfinansowanie prac konserwatorskich, restauratorskich lub robót budowlanych przy zabytku wpisanym do rejestru zabytków”. Termin złożenia wniosków mijał już po tygodniu, czyli 10 czerwca 2009r. W dniu 29 czerwca 2009r. na w/w stronie internetowej pojawiło się „Zawiadomienie o przyznaniu dotacji”.  Czytamy w nim, że na podstawie „Uchwały nr XX/147/2008 Rady Miejskiej w Głogówku z dnia 29.06.2008r. informuje że po rozpatrzeniu 1 złożonego wniosku przyznano dotację w kwocie 100 947,00 zł (sto tysięcy dziewięćset czterdzieści siedem złotych) niżej wymienionej instytucji:
Parafii Rzymskokatolicka pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Głogówku”. W tym samym dniu (!) Rada Miejska w Głogówku podjęła Uchwałę Nr XXXIV/276/209 o przyznaniu w/w kwoty. Uchwała została przyjęta jednogłośnie.
         Wygląda na to, że kwota 100 947 złotych pojawiła się w dwóch różnych sprawach tylko i wyłącznie dzięki zbiegowi okoliczności.


TP 30 marca 2011r

niedziela, 3 kwietnia 2011

Gmach runie lada moment

cd
W “Beczce” nr 11(234) z 18 sierpnia 2010 zamieściłem artykuł “Pomachajmy Białorusinom”. Pisałem, że pod względem poziomu życia Białorusini właśnie nas wyprzedzają. Proponowałem, by pomachać im na pożegnanie, bo wkrótce uciekną nam i nawet naszego machania nie zobaczą. Dziś trochę aktualnych danych.
W tabelce podałem spożycie produktów pochodzenia zwierzęcego. Widać z niej, że we wszystkich grupach spożycie na Białorusi jest już wyższe niż w Polsce (tak samo jest z owocami, warzywami, cukrem etc.). Między bajki należy włożyć opowiadanie, że Białorusinów nie stać na kupowanie sobie jedzenia. To raczej w Polsce wielu ludzi nie stać.
W programie naszej wizyty było zwiedzanie kombinatu rolniczego we wsi Snów (do 1939 była ona w Polsce). O Snowie napiszę obszernie innym razem, tu wspomnę tylko, że wizytowaliśmy też szkołę w tej wsi. Jest to szkoła średnia, czyli od I do XI klasy. Uczniowie mogą ewentualnie zrezygnować z X i XI klasy i pójść do szkoły zawodowej. Kończący XI klasę idą po niej na studia. Od pani dyrektor szkoły dowiedzieliśmy się, że wszyscy uczniowie dostają w szkole solidny obiad, za który rodzice nic nie płacą. Tak jest we wszystkich białoruskich szkołach. Dlatego, w odróżnieniu od Polski, na Białorusi nie prowadzi się telewizyjnych akcji “Podziel się posiłkiem” i nie mówi się o tysiącach niedożywionych dzieci. Nie ma na Białorusi czegoś takiego jak głodne dzieci.
Odwiedziliśmy w Mińsku Klinikę Ortopedii i Traumatologii. Potężny, nowoczesny obiekt, wyposażenie z renomowanych firm, ale o tym wszystkim będzie w innym artykule. Teraz, by scharakteryzować służbę zdrowia na Białorusi, podam tylko dwa wskaźniki. W przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców mamy w Polsce 48 łóżek szpitalnych. Białorusini mają 111. Podobnie jest z lekarzami. Dostęp do służby zdrowia na Białorusi jest zdecydowanie lepszy niż w Polsce. Drugi wskaźnik podam za nieżyczliwą Białorusi CIA. Ten wskaźnik to umieralność niemowląt. Uważa się go za jeden z ważnych wskaźników w ocenie służby zdrowia. Na Białorusi wskaźnik zgonów niemowląt to 6,25 na tysiąc urodzeń. Wśród sąsiadów Białorusi wynosi on: Litwa - 6,27; Polska - 6,54; Łotwa - 8,42; Ukraina - 8,54 i Rosja - 10,58. Wszędzie wokół Białorusi jest gorzej niż na Białorusi.
A co z mieszkaniami? Białoruś właśnie dogoniła nas, gdy chodzi o powierzchnię mieszkalną na osobę. I w Polsce, i na Białorusi jest to dziś 25 metrów kw. Różnica dotyczy dwóch spraw. Przez ostatnie 20 lat w Polsce praktycznie nie wyburzano ruder, licząc je nadal jako powierzchnię mieszkalną. Na Białorusi wyburzano sporo. W rezultacie u nas rudery, nie nadające się do zamieszkania, stanowią istotny procent powierzchni mieszkalnej a na Białorusi tego praktycznie nie ma. Ponadto Białoruś buduje więcej. W 2010 w Polsce oddano 0,4 mkw. nowej powierzchni na mieszkańca a na Białorusi 0,7 mkw. A jeszcze w Polsce budownictwo dziś zwalnia, a na Białorusi przyspiesza. I w Mińsku, i w mniejszych ośrodkach, widzieliśmy pełno budów i gotowych, nowo zbudowanych domów. Dużo więcej niż w Polsce.
Warto wspomnieć o realizowanym obecnie na Białorusi programie agromiasteczko. Wieś białoruska wyludnia się. Ludzie wolą do miasta. Białoruś wprowadziła więc program agromiasteczko. Kombinaty rolnicze budują osiedla nowych domów jednorodzinnych i kilkurodzinnych, w zwartej zabudowie, z dużym sklepem, szkołą, przedszkolem, domem kultury, ośrodkiem zdrowia, pocztą, pralnią, salonem fryzjersko-kosmetycznym, etc., no i oczywiście z dobrymi ulicami, chodnikami, skwerami, placami zabaw itd.
Rodzina, która przeniesie się na wieś, dostaje na dzień dobry mieszkanie bądź domek w takim agromiasteczku, pod warunkiem, że ktoś z tej rodziny będzie pracować dla kombinatu. Niekoniecznie w rolnictwie. Może pracować w domu kultury, szkole, ośrodku zdrowia itp. Państwo na budowę tych mieszkań daje kredyt do spłaty w 40 lat. Przez pierwsze 10 lat raty płaci kombinat. Po 10 latach mieszkańcy domku bądź mieszkania mogą przejąć je na własność, ale wtedy muszą sami spłacić pozostałe raty. Za każde dziecko w rodzinie raty są jednak mniejsze (państwo płaci bankowi część raty). Przy pięciorgu dzieci umorzenie jest całkowite. Rodzina staje się właścicielem domku bądź mieszkania, nie płacąc nic. Państwo samo zwraca bankowi raty w całości.
W “nto” z 26-27 marca Iwona Kłopocka-Marcjasz napisała bardzo smutny artykuł o małżeństwie Sylwii i Joachima, którzy mają pięcioro dzieci i żyją w tragicznej biedzie. Aby nakarmić dzieci, rodzice często chodzą głodni. A przecież te dzieci mają pracować na nasze emerytury! Co to jest za sprawiedliwość?! Białoruś Łukaszenki daje takim rodzinom w prezencie na własność dom z ogrodem. Za pracę męża i ojca dzieci płaci lepiej niż Polska (pan Joachim dostaje na rękę 900 zł). W szkole Białoruś gwarantuje dzieciom bezpłatne solidne obiady. Daje też wiele innych świadczeń. Na Białorusi rodzina Sylwii i Joachima nie żyłaby w biedzie.
Władze Białorusi nie ukrywają, że chcą u siebie jeszcze więcej imigrantów (patrz “Z innej Beczki”), także imigrantów z Polski. Obawiam się, że rodziny takie jak Sylwii i Joachima zaczną niedługo uciekać na Białoruś. W czasie krótkiego pobytu na Białorusi spotkaliśmy już nawet jednego, co przeniósł się tam z naszego Kędzierzyna-Koźla.
Jakiś polski bezdomny i bezrobotny skarżył się, że mówią mu, iż mimo, że jest bez pracy i domu to ma cieszyć się demokracją, wolnymi wyborami. On się cieszy, bo gdy są wybory, to wynosi z lokalu wyborczego swą czystą kartę do głosowania i dostaje za nią 15 zł. Ktoś skupuje karty, wypełnia po swojemu i wrzuca do urny. To jest właśnie wspaniała polska demokracja. O białoruskiej, która może być dla nas wzorem, napiszę w następnej “Beczce”.

Piotr Badura
Tekst ukazał się w dwutugodniku Beczka Nr 5/2011
Spożycie niektórych artykułów żywnościowych na mieszkańca rocznie w 2009
(Polska wg GUS, Białoruś wg NSC RB)

Polska
Białoruś
mięso (kg)
75
77
mleko (litry)
189
224
jaja (sztuki)
206
284
ryby (kg)*
9
16
*dla ryb dane FAO za 2007 rok


Nie zmieściło się!

         Na styczniowej sesji Rady Miejskiej w Głogówku radna Barbara Grzegorczyk zwróciła uwagę, że otwory w nowych kontenerach na segregowane odpady są zbyt małe, by zmieścić w nich trochę większe gabarytowo plastiki, czy kartony. W dnie 10 marca br., na kolejnej sesji RM, burmistrz odpowiedział, że „rozmiar otworów niniejszych pojemników jest przystosowany do butelek zgniecionych, w celu optymalnego zapełniania kontenera”.
         Butelki plastikowe stanowią sporą część odpadów, jednak nie całość! Jak widać na zdjęciu trudno zgnieść wiadro plastikowe, więc stoi obok kontenera, bo się nie zmieściło w otworek na butelki! Taka sytuacja ma miejsce przy wszystkich kontenerach, więc trudno się będzie dziwić ludziom, że będą wrzucać takie odpady do pojemników na śmieci niesegregowane!

Tp 30 marca 2011r.

Bezmyślność

         Przez głogówecki park, tuż obok zabytkowej alei dębowej, przepływa Młynówka. Woda w niej płynąca zasila parkowy staw, w którym dzięki zarybieniom Koła PZW pływają (jeszcze) ryby. Niedawno na brzeg Młynówki wywieziono sterty budowlanych odpadów. Nie dość, że widok jest bardzo nieprzyjemny, to szkody ekologiczne, z pewnością, są dość spore. Może służby odpowiedzialne w Urzędzie Miejskim zainteresowałyby się tą sprawą?
         „Zaoszczędzenie” kilkudziesięciu złotych na wywozie śmieci na legalne wysypisko skutkuje o wiele większymi stratami ekologicznymi!
Przejmujemy się katastrofami ekologicznymi w Fukushimie, czy Bhopalu (bo mamy czym!), a nie widzimy naszych „drobnych” działań na szkodę przyrody.

TP 30 marca 2011r

piątek, 1 kwietnia 2011

Gmach runie lada moment

O Białorusi pisałem w “Beczce” wiele razy, choć tam nie byłem. Niektórzy uważają, że nie należy pisać o kraju, w którym się nie było. To błędny pogląd. Gdy chce się obiektywnie pisać o jakimś kraju, to nawet lepiej do niego nie jechać, ale polegać na tym, co mówią inni. Jeden mówi tak, drugi siak, trzeci jeszcze inaczej. Słuchając wszystkich, można sobie wyrobić w miarę obiektywny pogląd.
Niedawno pojechałem jednak na Białoruś i zobaczyłem ją na własne oczy. Gdy ktoś powie mi teraz, jak tam jest, a ja widziałem co innego, to mógłbym pomyśleć: Co on plecie?! Byłem tam i widziałem, że jest inaczej. Świadkowie często źle widzą, błędnie interpretują i zawodzi ich pamięć etc. Niemal każdy uważa jednak, że to inni świadkowie się mylą a on sam dobrze widział i doskonale wie, jak jest. Lepiej więc samemu nie być świadkiem, gdy chce się obiektywnie osądzać. Dlaczego zatem pojechałem na Białoruś? - To wymaga dłuższego wyjaśnienia.
W styczniu Janusz Sanocki z “Nowin Nyskich” udzielił wywiadu białoruskiej telewizji. Posypały się na niego gromy. Nikt nie zarzucił Sanockiemu kłamstwa, bo mówił prawdę. Panuje jednak u nas przekonanie, że o naszych polskich złych sprawach nie wolno mówić białoruskiej telewizji, nawet prawdy. Z Białorusina, który kłamie w polskich mediach na temat swej ojczyzny, robi się u nas bohatera, dzielnego opozycjonistę, choć tak po prawdzie to zwykle kanalia. To nasza polska moralność Kalego.
Ze wszystkich reakcji na wywiad Sanockiego najciekawsza była reakcja wojewody Ryszarda Wilczyńskiego. Na łamach “nto” wyraził on opinię, że sprawą wywiadu, udzielonego przez Sanockiego białoruskiej telewizji, powinna się zająć ABW. Na tę wypowiedź wojewody zareagowało oburzeniem stowarzyszenie “Obywatele Przeciw Bezprawiu”, uznając, że skandalem nie jest wywiad udzielony przez Sanockiego, ale fakt, że polski wojewoda, czyli przedstawiciel polskiego rządu, straszy służbami specjalnymi dziennikarza, który walczy o poszanowanie praw obywatelskich.
Stowarzyszenie jest w zbyt gorącej wodzie kąpane. Wojewoda Wilczyński zapewne był zaskoczony całą sprawą i powiedział coś, czego nie przemyślał. Nie wierzę, że gdyby pozwolono mu choć chwilę się zastanowić, to powiedziałby to samo. W wypowiedzi Ryszarda Wilczyńskiego jest jednak pewien błąd, którego Stowarzyszenie nie zauważyło, a więc jakby też go popełniło. Tym błędem jest przekonanie, że polskie służby specjalne trzeba poszturchiwać, by coś robiły. Otóż ja nie wierzę, że nasze służby nie wiedziały o wizycie białoruskich dziennikarzy w Nysie. Wiedziały doskonale i wojewoda nie musiał im niczego wskazywać.
Gdy zapytano mnie o chęć wyjazdu na Białoruś, na zaproszenie tamtejszego ministerstwa spraw zagranicznych, zgodziłem się natychmiast. Program wizyty, obejmujący dni 14-18 marca, otrzymałem 23 lutego. Było w nim m.in. spotkanie z białoruską centralną komisją wyborczą i jednym z białoruskich ministrów. Jestem przekonany, że polskie służby specjalne znały ten program wcześniej ode mnie. Miały więc trzy tygodnie, by powstrzymać mnie.
Gdyby służby oceniły, że nasz wyjazd na Białoruś może zaszkodzić Polsce, to powinny były powstrzymać nas. Wygląda na to, że oceniły inaczej. Przypuszczam, że wręcz uznały naszą wizytę na Białorusi za korzystną dla Polski. Nikt ze służb specjalnych nie kontaktował się też ze mną, by mi udzielić jakichś instrukcji. Wnoszę z tego, że służby wierzą nie tylko w moją obywatelską lojalność ale i w polityczny rozsądek. Cieszy mnie to zaufanie. Podczas wizyty starałem się okazać Białorusinom, że wielu Polaków docenia ich sukcesy oraz życzliwość względem nas i z utęsknieniem czeka na rozumniejszą polską politykę zagraniczną.
W stosunku do Białorusi Polska zrobiła wiele złego. Od lat politycy i media w Polsce prowadzą obrzydliwą kampanię kłamstw przeciw Białorusi, starając się zohydzić ten kraj i jego władze. Od lat Polska łoży pieniądze na mieszanie Białorusinom w głowach (zwłaszcza młodym) i buntowanie ich przeciw własnej ojczyźnie. Takie działania są może w interesie różnych obcych sił, którym się wysługujemy, ale na pewno nie są w interesie Polski. W interesie Polski jest byśmy żyli z Białorusią w przyjaźni, byśmy szanowali wzajemnie swe prawo do wyboru własnej drogi, byśmy rozwijali z Białorusią współpracę gospodarczą, wymianę kulturalną, ruch turystyczny etc.
Dziś nie da się już kontynuować dotychczasowej polityki względem Białorusi. Ta świadomość rośnie wśród polskich elit politycznych. Ogromny gmach kłamstw na temat Białorusi runie lada moment, bo w ekspresowym tempie zwykli Polacy przestają w te kłamstwa wierzyć. Przybywa tych, którzy oceniają, że Białorusinom żyje się lepiej niż nam. Nie bez powodu w “Beczce” nr 2(241) z 26 stycznia przytaczałem wypowiedź Agnieszki Romaszewskiej (szefowa Biełsatu), która w rozmowie z Polskim Radiem sygnalizowała, że na wschodzie Polski szerzy się mit, iż na Białorusi żyje się świetnie. Ten “mit” szerzy się dziś nie tylko na wschodzie, ale już w całej Polsce.
CIA trudno podejrzewać o sympatię do Białorusi. Tymczasem ta amerykańska agencja wywiadowcza informuje, że per saldo Polska traci dziś ok. 18 tys. ludzi rocznie wskutek trwałej emigracji zaś Białoruś per saldo zyskuje ok. 4 tys. obywateli rocznie dzięki imigracji. Jeśli nic nie zmienimy, to wkrótce może ruszyć potężna fala emigracji z Polski na Białoruś. Dlaczego?
Piotr Badura
cdn
W Ambasadzie Białorusi w Polsce w dniu wyjazdu. Drugi od lewej Aleksei Zelenko, I sekretarz ambasady.

Tekst ukazł się w dwutygodniku BECZKA Nr 5/2011

Nowa, świecka tradycja?

         Niedawno pisaliśmy o unieważnieniu przez Urząd Miejski w Głogówku przetargu na zakup samochodu strażackiego dla OSP w Racławicach Śląskich. Powodem unieważnienia był zbyt „wysoki kurs euro” (przyjęta oferta przekraczała wartość 14 tys. euro). Wydawać by się mogło, że taka „wpadka” zdarzyć się może tylko raz, a jednak...
         W dniu 3 marca br. na internetowej stronie Urzędu Miejskie w Głogówku ukazała się informacja o wyborze najkorzystniejszej oferty na „Zakup oprogramowania finansowo – księgowego do obsługi Urzędu Miejskiego w Głogówku”. Wybrano ofertę Głogóweckiej firmy „Groszek” p. Karola Szały. Firma „Groszek” przedstawiła lepszą ofertę niż sześć innych (wszystkie z miast wojewódzkich) ubiegających się o to zlecenie. W informacji podano, że: wykonawca wykazał pełny zakres stawianych wymagań, zamieszkuje w Głogówku, co spowoduje szybką reakcję na mogące wystąpić problemy, w/w oprogramowanie zastosowano w okolicznych gminach oraz, że „zaproponowana cena mieściła się w kwocie, którą Zamawiający przeznaczył na wykonanie zamówienia”. Szkoda, że nie podano tej kwoty (wiemy, że musi być niższa niż 14 tys. euro), bo może się okazać, że jednak przekracza ona owe „magiczne” 14 tys. euro, co miało miejsce przy wyborze oferty na samochód pożarniczy dla Racławic Śląskich. Na słowa uznania zasługuje argumentacja, że oferent jest mieszkańcem naszej gminy, więc nie dość, że będzie mógł szybko zlikwidować zaistniałe problemy (oby ich nie było!), ale również część płaconego przez niego podatku zasili budżet gminy!
         I tu sprawa powinna się zakończyć, jednak w dniu 17 marca br. w tej samej stronie internetowej ukazuje się niedatowane pismo „Zawiadomienie o unieważnieniu postępowania”. Jak łatwo można się zgadnąć owo „Zawiadomienie” dotyczy właśnie zakupu oprogramowania. Niestety tym razem nie podano powodu (powodów?) dlaczego postępowanie umorzono, a szkoda!
         Czyżby więc, na naszych oczach, rodziła się nowa, świecka tradycja?
Ciekawe również jest na jakim oprogramowaniu pracują teraz? Na jakimś nowym? nielegalnym?

Zakupili oprogramowanie

         W dniu 3 marca br. na internetowej stronie Urzędu Miejskie w Głogówku ukazała się informacja o wyborze najkorzystniejszej oferty na „Zakup oprogramowania finansowo – księgowego do obsługi Urzędu Miejskiego w Głogówku”.
         Wybrano ofertę Głogóweckiej firmy „Groszek” p. Karola Szały. Firma „Groszek” przedstawiła lepszą ofertę niż sześć innych (wszystkie z miast wojewódzkich) ubiegających się o to zlecenie. W informacji podano, że: wykonawca wykazał pełny zakres stawianych wymagań, zamieszkuje w Głogówku, co spowoduje szybką reakcję na mogące wystąpić problemy, w/w oprogramowanie zastosowano w okolicznych gminach oraz, że „zaproponowana cena mieściła się w kwocie, którą Zamawiający przeznaczył na wykonanie zamówienia”. Szkoda, że nie podano tej kwoty (wiemy, że musi być niższa niż 14 tys. euro), bo może się okazać, że jednak przekracza ona owe „magiczne” 14 tys. euro, co miało miejsce przy wyborze oferty na samochód pożarniczy dla Racławic Śląskich.
         Na słowa uznania zasługuje argumentacja, że oferent jest mieszkańcem naszej gminy, więc nie dość, że będzie mógł szybko zlikwidować zaistniałe problemy (oby ich nie było!), ale również część płaconego przez niego podatku zasili budżet gminy!
TP 16 marca 2011r