Nie wiem, kto wie, o co chodzi w „aferze” receptowej. Może lekarze? Może aptekarze? A może koncerny farmaceutyczne?
Mnie chodzi tylko (a może aż?) o to, abym był leczony zgodnie z najlepszą wiedzą mojej lekarki. I dlatego bardzo zainteresował mnie jeden akapit z Gazety Wyborczej:
Po wejściu w życie ustawy refundacyjnej, lekarze rodzinni będą wymagać od chorych corocznych wizyt u specjalistów. Przepis nie jest nowy. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2008 r. zobowiązywało specjalistę do informowania lekarza rodzinnego o tym, jakie leki bierze pacjent, w jakich dawkach, jakie są dla niego rokowania. Ale do tej pory lekarze dość "liberalnie" podchodzili do tego zapisu. Jeśli leki były skuteczne, a choroba nie postępowała, wówczas pacjent nawet przez dwa lata mógł nie odwiedzać specjalisty. Po receptę na leki zapisane przez niego przychodził do lekarza rodzinnego.
I chyba o to chodzi! A może się mylę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz